Przywitajmy się:
Na powitanie niech każdy wstanie,
niech każdy wstanie – raz, dwa, trzy.
A po ukłonie zaklaszcze w dłonie,
zaklaszcze w dłonie – raz, dwa, trzy.
Jaka była pogoda, gdy rankiem Ada z Kacprem poszli na plac zabaw?
Jak Ada wyszła ubrana?
Dlaczego dzieci się przebrały?
Co założyła Ada?
Co zrobili, gdy padał deszcz?
Dlaczego Ada znów musiała się przebrać?
Letnie opowieści – zwariowana pogoda
Małgorzata Szczęsna
– Mamo, mogę iść z Kacprem i jego mamą na plac zabaw?
– Aduniu, jest jeszcze bardzo wcześnie!
– Ale oni już idą!
– Dobrze, szykuj się! – Mama dzwoni do pani Edyty, aby wszystko uzgodnić. – Czekają na ciebie.
– Mamo! Jaka jest pogoda? Jak się ubrać?
– Wyjdź na chwilę na balkon i zobacz! Sama zadecyduj, co założysz.
– Brr, ale zimno! Czy to na pewno lato?
Za chwilę żegnam się z mamą ubrana w kurteczkę, cienką czapkę, apaszkę, długie spodnie i kryte buty. W ręku trzymam hulajnogę.
– Pa, mamusiu!
– Baw się dobrze!
Macham do mamy stojącej na balkonie.
– Kacper, ścigamy się!
– No pewnie! – Mkniemy na placyk, zostawiając śmiejącą się panią Edytę. Ogródek dla dzieci, wszystkie zjeżdżalnie, huśtawki, karuzele skąpane są w słońcu. Po krótkiej zabawie jesteśmy spoceni.
– Dzieci, musimy wrócić do domu! Przebierzemy się.
Pędzimy z powrotem na hulajnogach. Kacper podśpiewuje:
Gdy na podwórku mam hulajnogę,
wszystko wyczarować mogę…
I już jesteśmy pod domem.
– Aduś! Czemu tak szybko wróciłaś? – pyta zdziwiona mama. – Jaka jesteś spocona!
– Mamusiu, na placu jest bardzo gorąco, nie ma cienia. Muszę się przebrać.
Za chwilę żegnam się z mamą ubrana w czapkę z daszkiem, sukienkę z krótkim rękawem, sandały. W ręku trzymam hulajnogę. Już za chwilę mkniemy z Kacprem, śmiejąc się i śpiewając:
Kiedy dosiadam mej hulajnogi,
głośno wołam, wszyscy z drogi!
Mijam płoty, mijam drzewa,
tylko wiatr mi w uszach śpiewa.
Hulajnoga hulala…
Już jesteśmy na placyku! Bawimy się świetnie ze spotkanymi dziećmi z przedszkola:
robimy babki w piaskownicy, zjeżdżamy ze zjeżdżalni – kto szybciej, bujamy się nawzajem na huśtawkach. Długo bawimy się w drewnianym domku.
Nagle słyszymy: plum, plum. To krople deszczu uderzają w dach.
– Dzieci, wracamy! – woła mama Kacpra. I już za chwilę pędzimy z powrotem na hulajnogach, rozchlapując powstałe kałuże.
– Może założymy kalosze i pobiegamy po kałużach?
Mama Kacpra zgadza się, więc idziemy szybko się przebrać.
– Mamo! Pada deszcz, zmieniam ubranie – wołam od progu, a mama staje zdumiona.
Za chwilę żegnam się z mamą ubrana w płaszcz przeciwdeszczowy, kalosze. W ręku trzymam parasolkę.
Jaka to frajda tak skakać po kałużach! Ach, ten Kacper znów śpiewa, więc skaczemy w rytm piosenki:
Biegać po kałużach to przyjemność duża
chlapać się wesoło każde dziecko chce.
Biegać po kałużach i po deszczach, burzach,
pryskać wszystkim wkoło to zabawa jest…
Tak wariujemy, że mimo płaszczy i kaloszy mamy mokre spodnie. Żegnam się z Kacprem i jego mamą.
– Mamusiu, znów muszę się przebrać.
– Dobrze, córeczko, już naszykowałam kombinezon, wełnianą czapkę i ocieplane buty – żartuje mama i śmiejemy się z tej zwariowanej pogody.
https://www.youtube.com/watch?v=vF-f4pSW9zk&t=36s
Weźcie gazetę i woreczek foliowy. Połóżcie je na podłodze. Jeżeli rodzic powie: pada deszczyk-cichutko uderzajcie paluszkami o leżącą na podłodze gazetę; wieje wietrzyk-cichutko pocierajcie palcami o woreczek foliowy; uwaga, błyskawica-zakryjcie oczy rączkami; wielki grzmot-mocno pocierajcie rączkami gazetę; wielki huk-mocno pocierajcie rączkami woreczek foliowy.
Dziękuję!
Do jutra :):):)